Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Rozkojarzona zerkam w stronę z której usłyszałam moje imię.
- Ooo... Cześć, Mageli. - uśmiecham się szeroko.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Jak ci się podoba bal? Ja już zdążyłam zaliczyć glebę. Ae i tak kocham szpilki- uśmiecham się
Offline
Wybucham śmiechem. Alkohol zdecydowanie zaczął robić swoje.
- Zaliczyłaś glebę? - podciągam sukienkę ponad kostkę i pokazuje moje 7 centymetrowe szpilki. - Ja się z nimi nie rozstaje. - chichoczę i opuszczam sukienkę. - Bez nich wśród ludzi czuję się jak krasnoludek. - śmieję się sama z siebie.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Ja najbardziej lubię koturny. Chociaż teraz nie pasują nam do żadnych sukienek -wzdycham. - A makijaż? Jaki lubisz najbardziej?
Offline
Marszczę nos.
- Nie lubię makijażu. - opróżniam kieliszek do końca i odstawiam na tacę akurat przechodzącego obok kelnera. - Swędzi,drapie,przeszkadza. - mówię krótko. - A i ciągle boisz się, że się rozmażesz... Pff... Ale ogółem to raczej delikatny. - zerkam na nią z ukosa. - Ale ty chyba nie podzielasz mojego zdania? - uśmiecham się lekko.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Nie, myślę raczej odwrotnie. Znaczy- niezupełnie, mi też makijaż przeszkadza, ale już się przyzwyczaiłam. Traktujuę to jako sposób na wyrażenie siebie i swoich emocji. Możesz mieć mocne rysy i być w makijażu bardzo delikatna, a możesz wyglądać jak mała dziewczynka i dodać sobie dojrzałości. Możesz podkreślić swoje zalety i ukryć wady. A tak ogólnie, to uwielbiam malować siebie i innych. To dla mnie taki trochę test z obserwacji. Zauważ, jaki ktoś jest i spraw by był taki sam, a za razem sto razy lepszy- spoglądam na Alex.
Offline
Kiwam głową.
- Nawet na to tak nie patrzyłam... Hmmm... Zaciekawiła mnie tym. - śmieję się delikatnie. - Musimy się umówić na jakąś noc i pobawić się w malowanie. Ty pomalujesz mnie... Ja spróbuję pomalować ciebie... - chichoczę. - No i oczywiście zrobimy sobie paznokcie. Uwielbiam kolorowe paznokcie! - kwituję.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Jasne!- zgadzam się od razu.- Już dawno nie malowałam nikogo poza mną samą. To będzie miła odmiana.- śmieję się.
Offline
Wzdycham, przez chwilę nic nie mówimy.
- Po balu na pewno ktoś wyleci. - mówię i rozglądam się za kelnerem. - Jestem tego pewna. Max musi w końcu kogoś odesłać. I odeśle go razem z rodziną... Tylko kogo? - marszczę nos ponieważ żaden kelner nie kręci się w pobliżu.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Momentalnie smutnieję. Tak, wiedziałam to od początku.
-Pamiętasz, co mówił ten gwardzista?- patrzę na Alex smutnymi oczami.- Średnio raz na tydzień. Raz na tydzień ktoś ma wylecieć. Boję się, ze tym razem to będę ja. Praktycznie nie złapaliśmy kontaktu. Dobrze się czuję w jego towarzystwie, ale to raczej nie jest odwzajemnione.- A ty? Jak jest z tobą?
Offline
Zastanawiam się przez chwilę.
- Nasza randka była... Przyjemna. Wydawała mi się dosyć naturalna. Nie czułam się spięta, a wręcz przeciwnie. - dostrzegam kelnera idącego w naszym kierunki i uśmiecham się. - Ale sama nie wiem. Nie mnie oceniać. - wzruszam ramionami. - Będzie dobrze. Znaczy... Mam taką nadzieję. - łapię kieliszek szampana i od razu upijam parę łyków. - Zaraz... Mówisz co tydzień... Minęło sporo czasu odkąd odesłał kandydatkę. - czuję ucisk w żołądku. Czyżby Max miał zamiar odesłać więcej niż jedną kandydatkę?
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Do kolejnej piosenki tańczymy w milczeniu. Nie wiem, czemu się na to zgodziła. Może obiecała, że nie będzie robić scen?
Postanawiam zaryzykować pytaniem.
- W takim razie może wyjdźmy gdzieś i porozmawiajmy?
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
Waham się. Nie chcę z nim rozmawiać.
Ale nie mam już na nic siły.
Wzdycham głęboko.
- No dobra. Miejmy to już za sobą. Idź do lasu, a ja wyjdę za 15 minut i tam się spotkamy. Mam nadzieję, że wiesz jak możesz wyjść niezauważonym z pałacu, prawda? - Unoszę brwi.
Ostatnio edytowany przez Harmony Harper (2016-03-01 18:48:08)
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Kiwam głową.
- Tylko mnie nie wystaw. Będę czekał - mówię i wychodzę z Sali Balowej.
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
Krążę po sali. Wypijam jednego drinka i przyglądam się ludziom. Jakiś gwardzista prosi mnie do tańca, ale czas wyjścia się zbliża, więc grzecznie odmawiam, wymawiając się bólem głowy.
Zerkam na zegarek. Piętnaście minut mija. Biorę głęboki oddech i idę na spotkanie z Luke'm.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Jakiś gwardzista zaproponował mi taniec ale grzecznie odmówiłam i wrobiłam Mageli. Nie była tym zadowolona ale w końcu się zgodziła.
Za to ja wypiłam jeszcze jeden kieliszek szampana i zaczęło mi się kręcić w głowie. Um... Wypiłam już dwa czy trzy? Matko... W ogóle nie powinnam pić.
Skierowałam się w stronę napojów aby naleć sobie szklankę wody.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Wchodzę na salę. Tata i Jay zajmują się mamą, więc pozwolili mi tutaj przyjść. Nie mam zbyt wielkiej ochoty na zabawę, ale można spróbować. Robienie dobrej miny do złej gry zawsze mi wychodzi.
Widzę Alex przy stoliku z napojami. Podchodzę do niej.
- Woda? Jak grzecznie. - Śmieję się.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Wyszłam z sali balowej, zdecydowanie było tutaj za duszno.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Z moich ust wyrywa się chichot.
- No nie zbyt grzecznie. - mamroczę, kręcę głową po czym upijam mały łyk ze szklanki.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Unoszę brwi i orientuję się, co jest grane. Wybucham śmiechem.
- No nie wierzę. Znowu się upiłaś? - Kręcę głową rozbawiony. - I tym razem bez Harmony. Chyba cię zdemoralizowaliśmy.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Znów kręcę głową próbując powstrzymać uśmiech.
- Znowu? - piorunuję go wzrokiem i próbuje udawać zdziwioną. Jeszcze tego mi brakuje aby wydało się, że dwie,niepełnoletnie kandydatki się upiły. - Nie tak mocno. - mówię przyciszonym głosem i odkładam szklankę na stół. - Mam ochotę stąd wyjść. Duszno się zrobiło.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- To wyjdź, nikt ci nie broni. - Śmieję się i łapię ją pod rękę.
Pokazuję gwardzistom, że się nią zajmę. Chyba widzą, w jakim jest stanie. Poza tym znają Jaya, przez co mi ufają. Wyprowadzam ją z sali na korytarz.
Ostatnio edytowany przez Theo Wells (2016-03-01 20:51:56)
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Weszliśmy do sali.
-Mogę z tobą pogadać w cztery oczy?- mówię pewnie do Maxa.
"To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia."
Offline
Weszłam razem z Kath na sale balową. Ponoć miało się stać coś ważnego. Postanowiłam, że przybędę natychmiast.
Rozejrzałam się po olbrzymiej komnacie.
- Ktoś tu jest?
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Chwilowo nie mogę. - wskazuję na chłopca - Muszę się nim zająć.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline