Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Po głowie chodzi mi tylko jedno słowo "rebelianci". Wypatruje wzrokiem Rachel. Kiedy wreszcie ją znajduję, ciągnę za rękę do schronu.
Ostatnio edytowany przez Madeline Rosenberg (2016-02-14 22:03:30)
"Czasem bunt to skorupka, kryjąca w środku delikatną i wrażliwą osobę."
Offline
- Idź po księcia, ja sobie poradzę. - Mówię słabo.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Krzyknęłam, gdy zauwazylam pierwszych rebeliantów wchodzących przez okno. Proszę Powiedzcie, że to jakiś żart.
Offline
- Cholera. - Patrzę w stronę okna. - Cholera. - Powtarzam. - Nie obchodzi mnie on.
Podnoszę się szybko i pociągam za sobą Harmony.
- Chodź, musimy iść do schronu.
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
Znów nie mogę się ruszyć. Moje ciało odmawia mi posłuszeństwa. Po policzkach spływają zły. Tak strasznie się boję. Chcę zacząć uciekać!
Rusz się!! - krzyczę na siebie w myślach lecz to nie pomaga.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Przyda się. - odwracam się w stronę rebelianta. - Dwa miesiące jeszcze nie minęły. - mężczyzna spogląda na mnie zdziwiony i pyta - Jakie dwa miesiące? - wzdycham zażenowany. - Mieliście mi dać dwa miesiące od rozpoczęcia Eliminacji, a potem zaatakować. Chyba, że odstawiacie samowolkę. Pan Queen będzie niezadowolony. - Na dźwięk tego nazwiska rebeliant się wzdryga. Olliver był jednym z ich ważniejszych przywódców. - Zaraz wrócę. - mówi mężczyzna, po czym wyskakuje przez okno. Opieram się o ścianę.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Podbiegam do księcia...
-Musi książę iść do schronu i uspokoić kandydatki.- mówię jak najbardziej spokojnie. Wtedy czuję ból a potem ciepło w prawym ramieniu. Patrzę i widzę krew. Nie zwracam na razie na to uwagi. Musiałam oberewać gdzieś na początku strzelaniny, sądząc po plamie.
Ostatnio edytowany przez Bella Thornes (2016-02-14 22:09:51)
"To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia."
Offline
Stoję i nie jestem w stanie się ruszyć. Ktoś coś krzyczy, ale ja tylko stoję w cieniu sali. Rebelianci. Któryś wdziera się przez okno. Nie mogą mi nic zrobić. Przecież... mnie tu nie ma. Nie ma mnie...
Offline
Nie umiem wydusić z siebie żadnego słowa, więc tylko biegnę za Maddie. W pewnym momencie zatrzymuję się na ułamek sekundy, aby zdjąć szpilki i chwycić je do ręki, każę zrobić Madeline to samo. Można biec, albo w szpilkach, albo szybko.
"Nie odpuszczaj, gdy wiesz, że możesz wygrać"
Offline
Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać. Spojrzeniem zobaczyłam Alex. Była sparaliżowana tak samo jak ja. Znow krzyknelam, slyszac kolejne strzały. Nie myśląc nad niczym pociągnęłam Alex za reke pod stół. Może nas nie znajdą.
Offline
Robię to co każe mi Rach. Puszczam jej rękę, bo to nas trochę spowalnia, jest już w stanie sama biec. Kiedy mijamy osłupiałą Mageli, bez wahania łapię ją za ramię i zmuszam do biegu. Uznałam, że bezpieczniej będzie schować się pod stół. Przecież nawet nie wiem gdzie jest schron. Wpełzłyśmy do pierwszego z brzegu.
- Wszystko dobrze? - Pytam.
Ostatnio edytowany przez Madeline Rosenberg (2016-02-14 22:13:52)
"Czasem bunt to skorupka, kryjąca w środku delikatną i wrażliwą osobę."
Offline
Zauważyłam że Alex i Alyson chowają się pod stół. Podbiegam do nich i chowam się obok nich, dobrze że ten stolik był długi i szeroki.- Wszystko okej?- pytam cicho.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Cała się trzęsłam. Objęłam się ramionami i oparłam o ramię Alyson.
- Ja chcę stąd wyjść... - znów zaczęłam płakać.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Ktoś pcha mnie w stronę drzwi. A jednak tu jestem... dziwne
Offline
- Tak, nic mi nie jest - odpowiadam.
Nie mogę uwierzyć, że znowu ratuje mi życie. Nigdy się jej nie odwdzięczę.
"Nie odpuszczaj, gdy wiesz, że możesz wygrać"
Offline
Spojrzałam na Alex. Byla całą roztrzesiona. Przytulilam jąmocno. ZZauważyłam Kath która do nas przyszła.
- Jak myślisz? Jesteśmy bezpieczne? - no jasne, że nie jesteśmy. Przecież to tylko głupi stolik. Głupia Alyson...
Offline
Delikatnie pogłaskałam Alex po ramieniu i przyciągnęłam do siebie.- Ciii, wszystko będzie okej obiecuję.- wyszeptałam.- Zaraz przyjdą po nas gwardziści i wyjdziemy.- mówiłam kojącym tonem.
- Myślę że powinnyśmy stąd wyjść do schronu.- stwierdziłam do Alyson.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Bello, przykro mi, ale muszę ogarnąć tych tępaków. - kiwam głową w kierunku wchodzących przez okno. Było ich 5, ale odzywa się najwyższy z nich. - Nasz błąd, nie wiedzieliśmy o umowie. Proszę nie skarżyć na nas panu Queenowi. - widzę w ich oczach strach. Kiwam głową. - Rozwaliliście mi bal. Wypad stąd. - wyskakują przez okno i uciekają do lasu. Kręcę głową. - Sytuacja zażegnana. - krzyczę, po czym głaszczę Dereka za uchem.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- Czemu ty mi w ogóle... - mówię ale coś mi przerywa.
Za nami stoi jakiś facet z nożem. Odpycham delikatnie Luke'a i kopię faceta z całej siły w kroczę. Potem jeszcze uderzam go w twarz, a gdy upada, kopię go kilka razy w brzuch. Łapię nóż w dłoń i trzymam go. Osuwam się na kolana. Adrenalina opada.
- 1:1 - mówię do Luke'a.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Jesteście całe? - spytalam.
Offline
- Mageli? Wszystko dobrze? - Pytam się, kiedy nie odpowiada na moje wcześniejsze pytanie.
Martwię się o nią.
"Czasem bunt to skorupka, kryjąca w środku delikatną i wrażliwą osobę."
Offline
-Tak, wszystko w po... Nie- potrząsam głową i wyrywam się z amoku. Co ja robię?!- Nie, nie jest w porządku. Rebelianci mordują niewinnych ludzi. Nic im nie zrobiliśmy. A oni nas mordują.
Zaczynam krzyczeć, gdy tuz przy stole upada ciało gwardzisty. Zakrwawiona ręka upada na moje kolano. Mój oddech robi się nierówny, nie mogę oddychać...
Offline
Rebelianci uciekają. Pochylam się nad zszokowaną Harmony i wyjmuję jej delikatnie nóż z dłoni.
- Mony, już koniec. - Biorę jej twarz w dłonie tak, by na mnie patrzyła i zaczynam do niej mówić powoli. - Już sobie poszli. Już po wszystkim. Nic nam się nie stało.
Ostatnio edytowany przez Luke Harper (2016-02-14 22:20:47)
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
Przestaję płakać lecz nadal się trzęsę i szczękam zębami.
- Chyba tak. - mówię ochrypłym głosem.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Zaczynam krzyczeć, kiedy widzę, że jakiś gwardzista upadł obok stołu. Od razu mam najczarniejsze scenariusze.
Ostatnio edytowany przez Rachel Veronails (2016-02-14 22:25:54)
"Nie odpuszczaj, gdy wiesz, że możesz wygrać"
Offline